znowu "kartkuję" a poza tym choruję.
byłam we wtorek z moją najmłodszą pociechą u lekarza, po 3 godzinnej odsiadce w poczekalni z gorączkującym dzieckiem na kolanach, pani doktor nas przyjęła , zbadała, wypisała leki, i wysłała do domciu.niby wszystko jak trza. tylko z małym wyjątkiem, bo po 2 godzinkach w domku zaczęła gorączkować mama malucha (czyli ja) no i fajnie... nadmieniam ,że u mnie gorączka pojawia się tylko w stanie wyjątkowym i jest niezwykle rzadkim zjawiskiem.dlatego 38 to już panika. i tak oto my dwaj pochorowali się :(
gorączka spadła po 2 dniach i dziś w nocy jak lunatyk powlekłam się do kuchni(do mojego stołu "produkcyjnego"),bo spać nie mogłam.no to se wzięłam kartki "na tapetę". ale niestety nie miałam papieru wizytówkowego( no bo kto by pomyślał o kupieniu go wcześniej jak sklep papierniczy mam na widoku z mojego okna) i dlatego tylko 4 się udało zrobić.no cóż , jak to się mówi "live is brutal " ;(
takie niby retro
z wykorzystaniem haftu:
Śliczne karteczki! Szybkiego powrotu do zdrowia zyczę!
OdpowiedzUsuńInisiu - wracaj do zdrowia.
OdpowiedzUsuńA nocne tworzenie b.ładne :-)
piekne są. ja w tym roku też postanowiłam zrobić kartki własnoręcznie...szkoda, że mało kto już wysyła prawdziwe kartki...ja zamierzam robić to tak długo, jak tylko poczta będzie działać ;) pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńhttp://matkapolkawangielskiejkuchni1.blogspot.com/